C ieszę się ogromnie, że po moich ostatnich lekturach, pełnych zwrotów akcji i niesamowitego tempa rozwoju wydarzeń, w moje ręce wpadła książka „Nikt nie idzie” Jakuba Małeckiego. Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy, po przeczytaniu tej pozycji, brzmiała „czy właśnie przeczytałam kolejną książkę Murakamiego?”. Spokój, opanowanie, tajemniczy i nostalgiczny klimat, który spotkamy w „Nikt nie idzie’’ od dawna kojarzył mi się tylko i wyłącznie z bezkonkurencyjnym dla mnie Harukim. Uczucia, które dotykały mnie podczas czytania książki Małeckiego, bliskie są tym, które uderzały we mnie podczas lektury „Norwegian Wood”. Fabuły zdradzać Wam nie będę, chciałam jednak zwrócić uwagę na sposób, w jaki autor napisał książkę. To zbiór opowiadań, historii, kilku osób, których losy, w którymś momencie życia się krzyżują. To powieść puzzle, którą my czytelnicy sami musimy ułożyć, aby poznać chronologiczny bieg wydarzeń. Nie znajdziecie tutaj szybko rozwijającej się fabuły, nie uśw
"Pacjentka" Alexa Michaelidesa wpadła w moje ręce przypadkiem. I bardzo mnie to ostatecznie cieszy, bo książka warta jest uwagi. Psychoterapeuta Theo Faber otrzymuje wymarzoną posadę szpitalu psychiatrycznym o podwyższonym rygorze The Grove. Nie nęci go jednak wizja rozwoju kariery czy podwyżka, a możliwość pracy ze znaną malarką Alicią Berenson. Kobieta trafia do ośrodka po zabójstwie swojego męża, któremu strzela prosto w twarz, a jej jedynym wyznaniem staje się autoportret nawiązujący do bohaterki greckiego mitu, smutnego romansu, Alkestis. Poza wyrażeniem siebie za pomocą obrazu, Alicia nie ma nic więcej do powiedzenia. Milczy przez kolejne sześć lat. Pomimo milczenia kobiety i sprzeciwu lekarzy, Theo decyduje się na prowadzenie terapii indywidualnej, uparcie próbując wyciągnąć z Alicii choć jedno słowo, znak, wskazówkę. Upór i wzbudzenie zaufania u malarki powoli zaczyna przynosić efekty - kobieta przekazuje mu swój pamiętnik. Theo zyskuje garść wskazówek, które po
Dzień dobry moi mili! Przychodzę dzisiaj do Was z lekturą - klasykiem, dziełem wybitnym, pięknym, ponadczasowym. Po „Dumę i uprzedzenie” Jane Austen miałam możliwość sięgnąć już wiele razy. Minęły jednak lata, zanim się zdecydowałam, i przyznam szczerze, że teraz, już po lekturze, wiem, jak bardzo moja książkowa dusza była pusta bez tej pozycji. Klasyk ten, to piękna, osadzona w XIX wiecznej Anglii historia o miłości. Napisana romantycznym językiem powieść, której główni bohaterowie, Elżbieta i Darcy, do samego końca walczą ze swoimi uczuciami i przeciwnościami losu wynikającymi z różnic w zajmowanej pozycji społecznej przez obojga młodych ludzi. Czy wynikające z tego konwenanse oraz oczekiwania ich rodzin zniszczą, pojawiające się wreszcie uczucie? Akcja powieści rozgrywa się w kilku miejscach XIX wiecznej Anglii. Na początku trafiamy do rodzinnej wioski Elżbiety, Longbourn, do której wprowadzić się ma bogaty kawaler, Charles Bingley. Panicz od razu budzi zainteresowanie
Komentarze
Prześlij komentarz