4. Nikt nie idzie, Jakub Małecki
Cieszę się
ogromnie, że po moich ostatnich lekturach, pełnych zwrotów akcji i niesamowitego tempa rozwoju wydarzeń, w moje ręce wpadła książka „Nikt nie
idzie” Jakuba Małeckiego.
Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy, po przeczytaniu tej pozycji, brzmiała „czy właśnie przeczytałam kolejną książkę Murakamiego?”. Spokój, opanowanie, tajemniczy i nostalgiczny klimat, który spotkamy w „Nikt nie idzie’’ od dawna kojarzył mi się tylko i wyłącznie z bezkonkurencyjnym dla mnie Harukim. Uczucia, które dotykały mnie podczas czytania książki Małeckiego, bliskie są tym, które uderzały we mnie podczas lektury „Norwegian Wood”.
Fabuły zdradzać Wam nie będę, chciałam jednak zwrócić uwagę na sposób, w jaki autor napisał książkę. To zbiór opowiadań, historii, kilku osób, których losy, w którymś momencie życia się krzyżują. To powieść puzzle, którą my czytelnicy sami musimy ułożyć, aby poznać chronologiczny bieg wydarzeń.
Nie
znajdziecie tutaj szybko rozwijającej się fabuły, nie uświadczycie nagłych zmian
akcji. Mimo to, książka wciąga niesamowicie, zmusza czytelnika do refleksji, hipnotyzuje,
porusza w nim struny, których nie jestem w stanie opisać słowami. To lektura
lekka i trudna zarazem, w której pojawiają się piękne uczucia i zwyczajne,
mniejsze lub większe, ludzkie problemy. Nic nie jest przesadzone, wszystko
zdaje się być szczere i po prostu prawdziwe. Historia Olgi, Igora, Marzeny czy
Klemensa może dotyczyć każdego z nas, w każdym z nich możemy zobaczyć choćby
fragment samego siebie. To książka, którą warto mieć na swojej półce.
Tytuł: „Nikt nie idzie”
Autor: Jakub Małecki
Wydawnictwo: SQN
Ilość stron: 262
Moja ocena: 9/10
Komentarze
Prześlij komentarz